Niedziela to dzień kiedy długo leniuchuję, może wstydem jest się do tego przyznawać, ale tak to u mnie jest. Wszystko podyktowane jest moją pracą, w niedzielę odcinam się od pacjentów, diagnoz i odpoczywam. Zwłaszcza zimą, kiedy jest szaro i mokro, błogie lenistwo trwa bardzo długo, a ja nie mam co do tego najmniejszych wyrzutów sumienia. Oczywiście kiedy przez okno dobija się słońce, nie marnujemy dnia, to przecież zmienia postać rzeczy. Niestety ostatnia niedziela nie była słoneczna, było zimno, szaro i deszczowo, a ja o dziwo wstałam wcześniej niż zwykle i ...
zrobiłam chałkę. Z tym zamiarem nosiłam się dosyć długo. Moja pierwsza chałka z książki Elizy, a właściwie trzy, bo tyle wyszło z przepisu, udały się, pewnie wymagają dopracowania, nie mnie jednak to oceniać. I muszę Wam zdradzić pewien sekret, nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale wyrabianie ciasta bardzo relaksuje i wycisza:)
Przepis pochodzi z książki, ale znajduje się również tutaj.
Smacznego!!
It look very good and elegant.
OdpowiedzUsuńHugs
You're so nice, thanks Elna.
UsuńMarta
wygląda smakowicie... taki relaks to ja rozumiem :)
OdpowiedzUsuńJak to się mówi przyjemne z pożytecznym:)
UsuńJak pysznie wygląda!
OdpowiedzUsuńMusze poszukać przepisu, bo też bym upiekła!
Gorąco polecam!!
UsuńJa chciałam na jutrzejszy poranek przygotować chłopakom gofrowa niespodziankę albo chałeczkę , ale brak jajek w domu... buu!
OdpowiedzUsuńOj niedobrze:) To może na kolację lub podwieczorek?:) Z tymi jajcami to zawsze jest problem.
UsuńWyszla dostojnie! Wow!
OdpowiedzUsuńU mnie jest wrecz odwrotnie z tym wyrabianiem ciasta, pewnie dlatego nie pieke.
Ah, kochana, niedziele po to sa. Tez tak lubie.
Ta chalka z dzemikiem truskawkowym .. mmmm....
Pozdrawiam!
Dagi
Do tej pory też nie przepadałam za ugniataniem wyrabianiem ciasta, tę cechę odkryłam dopiero ostatnio, zresztą ku wielkiemu mojemu zdziwieniu:)
UsuńWyglada palce lizac :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTeż ją posiadam :) Nabiera mocy urzędowej ;) na razie przeglądam piękne zdjęcia i płaczę nad obgryzionym przez Diunę rogiem książki. Chałka wyszła pięknie.
OdpowiedzUsuńNabiera mocy urzędowej, więc została przypieczętowana przez Diunkę:) Dzięki za miłe słowa.
UsuńPozdrawiam
Uwielbiam chałkę z tego przepisu, łatwo się robi i wychodzi zawsze! Od razu nabrałam na nią ochoty, może upiekę dziś? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Gdybym wiedziała to wcześniej:) Przepis wydawał mi się łatwy i faktycznie taki się również okazał;)Powrócę do niego nie jeden raz:)
Usuńommm... pychaaa :) uwielbiam chałkę! upiekę w weekend :D Twoja wyszła pięknie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Dziękuję:) Ja również uwielbiam, śniadanie na słodko to jest to:)
Usuńale apatycznie wyglądaaa! Zwłaszcza z tym dżemem mmm! W sam raz na sobotnie czy niedzielne śniadanie :-)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, dlatego następnym razem zrobię wieczorkiem, aby było na śniadanie:) Pozdrawiam
UsuńChałka, jak ta lala :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Witam i dziękuję:)
UsuńPozdrawiam
Pięknie wygląda,też czasem robię chałkę albo coś z pieczywa np. bagietki, szczególnie w taki zimowy czas. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńTo prawda zimową porą jakoś tak bardziej się chce słodkości i czasu więcej na pieczenie:)
UsuńA wiesz ksiazke Elizy znalazlam pod choinka :) Jest swietna.
OdpowiedzUsuńFajnie ze pokazalas ta chalke utwierdzilas mnie ze warto sprobowac.
usciski
Wart, warto, ja dostałam na Mikołajki:)
UsuńPierwsza chałeczka wyglada smakowicie! I z tym dżemikiem... ech, pyszności.
OdpowiedzUsuńUwielbiam chałki, mogę ja całą oskubac zanim dotrę do domu! :))
Pa, Ewa
To prawda, chałki są pyszne, ale niestety są bardzo zdradliwe, chwila i już jej nie ma:)
Usuńale apetyt mam teraz na taką chałkę!
OdpowiedzUsuń