Na orzechy piorące natknęłam się kilka razy w internetowych sklepach, postanowiłam trochę więcej poczytać o nich, niestety tyle ile osób, tyle opinii. Jednym piorą, innym nie, jednym pachną, innym nie, jedni są zadowoleni, inni krytykują, jedni kupują ponownie, inni odradzają. Jednym słowem mętlik w głowie. Aby nie wydawać nieprawdziwych opinii, postanowiłam sprawdzić to na własnej skórze, a właściwie garderobie.
Orzechy piorące kupiłam wczoraj, to co mogę stwierdzić już teraz to na pewno to, że są bardzo tanie i nie mają zapachu, aby pranie pachniało, sprzedawczyni poradziła mi do wody dodać kilka kropli olejku (kupiłam lawendowy) i wlać to zamiast płynu do płukania.
Trochę dziwią mnie opinie osób, które narzekają na zapach orzechów, każdy kto chociaż raz używał jakiegokolwiek kosmetyku ekologicznego wie, że zapachy te są specyficzne, jednak moim zdaniem da się do nich przyzwyczaić.
Tak więc pralka testuje orzechy, a ja popijam herbatkę i czytam wasze blogi. Ciekawa jestem waszych opinii, prałyście kiedyś w taki sposób?