Świeże masło, odrobina domowej konfitury i kubek mleka, do tego prawdziwe pieczywo i jest namiastka raju:) Tym razem nie chleb, a chałka, jak zwykle z książki White Plate.
Wyszła inna niż dotychczas, z bardziej chrupiącą skórką, ale mam wrażenie, że to jeszcze bardziej dodaje jej uroku, tylko dziecko kręci nosem;) Za to sam środek wyjada chętnie, wręcz identycznie jak ja w dzieciństwie.
Chałeczka wygląda wspaniale. Ja jeszcze nie miałam czasu, żeby sięgnąć do przepisów z tej książki. Pewnie późną jesienią wezmę się za testowanie, ale już doczekać się nie mogę :)))
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco
Usuń