Mam taką jedną słabość, chociaż posiadam ich znacznie więcej, ale ta jedna niesie ze sobą wiele dobrego. Otóż jeśli trafiam na wyjątkowo smakowitą restaurację, która posiada w sprzedaży swoje produkty na wynos, nigdy nie potrafię się im oprzeć. Zdarzyło mi się przywieźć chleb z Warszawy, przytachać słoik konfitury i takie tam:) Dlaczego? Bo lubię przeciągać te smaczne chwile, lubię się nimi delektować w domowym zaciszu. I chociaż czasami mój mąż tylko przewraca na to wszystko oczami, to jednak w domu podziela mój zachwyt. Takie nasze małe, pozytywne słabości.
Na zdjęciach chleb z oliwkami oraz mleczna, belgijska czekolada.
Chleb w Charlotte jest wyrabiany i oczywiście pieczony na kamieniu, na miejscu.
Ciasto tego chleba jest na zakwasie z dzikich drożdży, które żyją na skórkach winogron pochodzących z upraw ekologicznych. Rarytas jakich mało.
O ranyyyyy.... Charlotte moja ukochana śniadaniarnia :))) uwielbiam tam jadać, uwielbiam te koszyki pieczywa, z pysznościami w słoikach :)) Nigdy nie mogę się oprzeć białej czekoladzie i drzemikowi malinowemu i pomarańczowemu :)))
OdpowiedzUsuńPrzepadam też za ich zapiekanymi kanapeczkami z szynką czy indykiem i porcją sałatki :))
oj tak zapiekane kanapki to uczta dla podniebienia... niestety białej czekolady nie próbowałam, muszę to koniecznie nadrobić:)
Usuńoj uwielbiam... mam dokładnie to samo i też często kupuję na wynos , bo jak pyszne... to ciężko się oprzeć, prawda? :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Charlotte :)
prawda, prawda:)
Usuńsmaczne te Twoje słabości :)
OdpowiedzUsuń:) cóż zrobić:)
Usuń