Podobno prawdziwy miłośnik kotów nie zauważa sierści w mieszkaniu. No cóż chociaż uwielbiam koty ponad wszystko, sierść widzę i bardzo mi ona przeszkadza, na domiar złego Czarek ma długą sierść i dosyć intensywnie gubi ją o tej porze roku. Za to przywykłam do innych mankamentów.
Kwiaty, które bardzo lubię, kocha również mój kot. Kiedy był mniejszy, wyciągał je z wazonu i przynosił mi do łóżka. Teraz żyje trochę bardziej w zgodzie z naturą, jednak od czasu do czasu nosi go i wówczas potrafi śmignąć łapą małą roślinkę. Woda się leje... Ach co ja Wam będę narzekać.
Ostatnio odwiedziła mnie koleżanka, dostałam od niej piękne kwiatki, jednak nie tylko mnie się spodobały. Kilka dni później z roślinki doniczkowej zostały kwiaty cięte.
A było tak...
faktycznie duuuuuuuuuużo tolerancji potrzeba ;-)
OdpowiedzUsuńfajny kwiatuszek był.....teraz też jest :P
buziak
z roku na rok jestem tolerancyjna coraz bardziej:)
UsuńKocham koty ale nie jestem slepa:)Śierść widze wszędzie i zawsze i godzinami wyczesuję Bellę ale i tak kłaki są wszędzie.Natomiast kot z gestem:) tego u mnie nie było:) najpierw bym sprawdizla czy kwiatek przypadkiem nie toksyczny no a potem bym kotu ładnie podziękowąła.W buteleczce tez mu ladnie;)
OdpowiedzUsuńno niestety, wyczesywanie sierści nie zawsze pomaga, a szkoda
UsuńA wiesz, zaintrygowałaś mnie troszkę tym wyznaniem o psiaku. Jaki cudowny widok to musi być, kiedy psiak przynosi Ci kwiaty do łóżka ;)))))
OdpowiedzUsuńJak to jednak mówią " Tolerancja ma swoje granice" ;)))
Piekne zdjecia kwiatka :)))
Widok piękny, jednak kwiatów szkoda:) No i my to kota posiadamy:)
UsuńJa byłam dzisiaj rozdarta wewnętrznie, bo moja młoda kocica pierwszy raz przyniosła mi upolowaną zdobycz: piszczącego w niebogłosy ptaszka... Niby ptaszek uratowany, a kot poczęstowany smakołykiem, ale boję się co będzie dalej ;)
OdpowiedzUsuńNam to nie grozi, bo Czarek na dwór nie wychodzi
Usuńskąd ja to znam :))))
OdpowiedzUsuńtoż to nasza rzeczywistość, prawda?:)
UsuńAch, tez mam roślinożercę! Po prostu wszystkie kwiaty mi bezczelnie zżera! A kocie kłaki denerwują mnie jedynie gdy prasuję swieżo uprane ubrania, na których cały czas one są! ;) 30 cm od moich oczu!!!! :)
OdpowiedzUsuńBuziaki
O dziwo na balkonie wszystko całe i zdrowe, rok temu upatrzył sobie szczypiorek i spał w sałacie, ale cała reszta się uchowała:)
UsuńMój kotuś też był taki niegrzeczny. A szczególnie upodobał sobie drzewko bonsai... Podgryzał je namiętnie. Na szczęście roślinie to nie przeszkadzało :))
OdpowiedzUsuńJa zwierzętom jestem skłonna wybaczyć bardzo dużo. Zbyt krótko z nami są, aby się na nie złościć...
To prawda, chociaż mój poprzedni kot był z nami 18 lat...
UsuńBardzo ciekawie u Ciebie, pozdrawiam i zapraszam do nas :)
OdpowiedzUsuńhttp://kasiulekkochany.blogspot.com
Dziękuję, zajrzę w wolnej chwili:)
Usuń