Już czas wyciągnąć grube swetry, a letnie ubrania schować na dno szafy. Już czas wymienić buty na te cieplejsze i pogodzić się z kaloszami. To ten czas, kiedy wieczorem trzeba rozpalić kominek i pod kocem rozgrzewać zmarznięte nogi. Dla mnie to również czas nalewek i skarpetek. Pewnie spytacie "dlaczego?", otóż po pierwsze, mam jednego kolegę z którym właśnie jesienią pijemy nalewki mojego taty, zawsze wieczorem, zawsze z tej samej butelki w kształcie koguta, w tym roku zaczęliśmy wyjątkowo wcześniej, ale mój tata stwierdził, że skoro piliśmy dla "zdrowotności" to dostaniemy koguta ekstra;) A skarpetki? No cóż, średnio od maja ich nie noszę i musi się zrobić naprawdę zimno, abym je ponownie ubrała, wczoraj właśnie był ten dzień. Zatem witajcie kalosze, skarpetki i nalewki, jesień jest piękna!!
Już czas by szalony kot przemienił się w kanapowca. Oczywiście to żart, w przypadku Charliego to niemożliwe, ale o tym innym razem...
:))) Oj tak, ja sandałki i japonki już dawno schowałam głęboko do szafy. Kalosze - jestem za! uwielbiam brodzić po kałużach i nie przejmować się tym, że pada:)))
OdpowiedzUsuńa skarpetki to konieczność, zwłaszcza gdy jest się przeziębionym - wtedy idealnie nadają się te cieplutkie i milutkie frotte:)
a kocurek przepiękny, ma śliczną plamkę na pyszczku:)
buziaki
Plamka na pyszczku jest, ale brudny nos również:) U mnie kalosze to must have, do pracy chodzę pieszo przez łąkę;)
UsuńNiestety jesień zawitała już do nas:( mam nadzieję że będzie tak ładna jak rok temu:) skarpetkom już jakiś czas temu powiedziała: Witajcie;)
OdpowiedzUsuńMnie to właściwie koleżanki namówiły na powrót do skarpetek, myślę, że dałabym radę jeszcze kilka dni;) Pozdrawiam
UsuńJa to się ze skarpetkami w tym roku latem prawie nie pożegnałam, ale ja to z tych zmarzluchów jestem :P Teraz to ciepły Basek (kotopies) po koc i można przetrwać jesień.
OdpowiedzUsuńJa należę do tych gorących, chociaż wydaje mi się, że z biegiem lat zimno odczuwam inaczej:)
UsuńJa jestem rodowitą Olsztynianką i choć tam jest zimą zimniej (teoretycznie, bo ostatnie zimy na pomorzu też są dość srogie) to jednak lato jest latem. Kiedy na majówkę moja przyjaciółka z Olka robiła grilla przy +30, ja walczyłam z moim ogródkiem w polarze i zakrytych butach. Brakuje mi takiego warmińskiego lata.
Usuńniestety, letnie fatałaszki i buciki ruszaja za chwilę do piwnicy, choc poczekam kilka dni, bo widziałam dzis na mapie prognozy pogody 30st w tym tygodniu....
OdpowiedzUsuńale potem juz deszcz, kalosze, parasol...
Ja pogodziłam się już z faktem, że upały mamy za sobą, nawet zaczynają mnie denerwować te ciągłe zmiany pogody, nie wiadomo jak się ubrać, powoli zmieniam garderobę, lubię jesienną modę:)
UsuńLovely pictures and what a cute cat.
OdpowiedzUsuńHugs
Thanks a lot:)
UsuńHe he, on taki zwariowany kocurek prawda?
OdpowiedzUsuńNo tak jesien bez dwoch zdan.
Ta nalewka.. interesujace! :)
Pozdrawiam serdecznie!
Dagi
Oj zwariowany, zwariowany, sama nie wiem skąd czerpie te pomysły, mój poprzedni kot przez 18 lat nie narobił tyle co ten przez rok:) Pozdrawiam
UsuńNiestety, skarpetki już od jakiegoś czasu są w użyciu - jestem wielkim zmarzluchem, a nalewki też robiłam w tamtym roku i sporo zostało jeszcze, a ponoć im starsze tym lepsze...
OdpowiedzUsuńKociak bardzo fotogeniczny:)
OdpowiedzUsuńhehe dopiero od jakiegoś czasu, wcześniej zawsze na zdjęciach był poruszony i rozmazany:)
Usuń