Dostałam w sobotę prezent, bardzo niespodziewany i chociaż obiecany dawno temu, w końcu dotarł, a właściwie przyszedł o 10 rano, uwierzcie jak na osobę, która go przyniosła to bardzo wcześnie.
Tym prezentem były dwie litery, pierwsze litery imion - mojego i męża. Litery zostały wykonane ręcznie przez mojego bliskiego kolegę, właściwie mogłabym powiedzieć brata:) Póki co są bezbarwne, ale już niedługo będą kolorowe i zawisną w sypialni.
Teraz muszą poczekać, ponieważ mam zamiar wykorzystać je w naszej poślubnej sesji w plenerze.
Oto one:
Witaj:) Literki super!Czy zechcesz pokazac nam zdjecia z tej sesji..;) Zycze,zeby byla wyjatkowa!!!
OdpowiedzUsuńKto wie:) Może i pokażę zdjęcia:) Sesja ma być jeszcze w tym miesiącu, ale na zdjęcia pewnie z miesiąc będziemy czekać
OdpowiedzUsuń